wtorek, 17 lutego 2015

SŁODKA STRONA KRAKOWA

Jeszcze przed feriami pojechaliśmy do Krakowa. Podróż trwała długo (oj, za długo!) i wszyscy chcieli już być na miejscu. Trzeba było rozprostować nogi i zjeść coś, żeby mieć siłę na zwiedzanie.


I wreszcie - KRAKÓW! Wprawdzie to dawna stolica, ale my poznaliśmy jego słodką stronę - byliśmy w najmniejszej fabryce świata (chyba!) - w fabryce cukierków! Obejrzeliśmy, jak robi się cukrową masę, jak robi się ręcznie cukierki, a potem każdy mógł ulepić lub odcisnąć swojego własnego lizaka.



Z fabryki poszliśmy na Rynek - obejrzeć ołtarz Wita Stwosza, Sukiennice, szopki krakowskie, nakarmić gołębie... i... koniecznie kupić precle.
W drodze do Kościoła Mariackiego spotkaliśmy - żywy posąg. Aż podskoczyliśmy, kiedy nagle się poruszył.


Potem poszliśmy obejrzeć ołtarz Wita Stwosza. Pani powiedziała, że jest legenda, że podczas remontu znaleziono żółtą ciżemkę. CO TO JEST LEGENDA? CO TO JEST CIŻEMKA? Pani obiecała nam opowiedzieć po powrocie do domu... 
W kościele wisiał znak, że nie wolno robić zdjęć. Pani pstryknęła jedno i Kamil powiedział, że tu nie wolno, ale pani wyjaśniła, że zdjęcie zrobiła nam, gdyby ktoś nie wierzył, że byliśmy przed ołtarzem. Rzeczywiście.


Potem spotkaliśmy prawdziwego szlachcica. Pani powiedziała, że kiedyś właśnie tak chodzili ubrani panowie. No, nie wszyscy, tylko szlachta. 
Od tego krakowskiego szlachcica dostaliśmy zaproszenie do Krakowa.


Karmienie gołębi to świetna zabawa...



Podziwialiśmy dorożki - były jak ZACZAROWANE...
Potem obiad u Babci Maliny,


szopki...


...i spacerkiem w stronę Wawelu. Niestety, Smok Wawelski poszedł już spać. No, to wróciliśmy do domu. Ale chyba pojedziemy do Krakowa. W końcu mamy  zaproszenie od prawdziwego krakowskiego szlachcica!    

Więcej zdjęć tutaj...
                                        





























































































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz