Na powitanie każdy przedszkolak otrzymał czapkę pomocnika świętego Mikołaja. A potem już tylko trzeba było czekać... Niestety, święty Mikołaj nie mógł w tym roku przyjechać osobiście, ale przysłał zastępcę, aniołki i jakieś przebrane diabełki (bo przecież prawdziwe by nie przyjechały). Przywieźli słodycze i klocki, o które dzieci prosiły w liście. Gdyby nie nasz kolega Mikołaj - ten prawdziwy, przedszkolny , to by pewnie zapomnieli i dostałyby je inne dzieci. (Prawdziwemu świętemu Mikołajowi coś takiego by się nie zdarzyło!). Na szczęście Mikuś przypomniał, że przedszkolaki pisały list i prosiły o klocki, bo wszyscy lubią się nimi bawić i ciągle jest ich za mało... I wtedy diabełki przyniosły je zza drzwi (a może to były prawdziwe diabełki, skoro je tam ukryły?!!!).
Potem byliśmy na koncercie. Dwaj panowie (Jeden z nich miał na imię Mikołaj!) pokazali nam i zagrali na różnych instrumentach strunowych szarpanych. Najpierw był łuk, gitara, potem afrykański instrument kora,
potem rosyjska bałałajka, brazylijskie ukulele i jeszcze kilka innych. Śpiewaliśmy razem z prowadzącymi i było bardzo wesoło.
A na końcu przyszedł do nas pan Burmistrz i jego Zastępca - też przebrani za Mikołajów. Przynieśli nam świnki - skarbonki. Szkoda, że w koszu z prezentami nie mieli kabla i wieszaka do rzutnika, żeby nasza pani nie musiała za każdym razem rozkładać stolika z komputerem i rzutnikiem i bać się, że ktoś z nas zaplącze się w kable. Julka stwierdziła, że naklei na świnkę napis "Zbieram na kabel" i będzie zbierać pieniądze. Oj, przydałby się nam sponsor!
Ale za świnki i tak dziękujemy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz