Był lekarzem, a jednocześnie pedagogiem. Utworzył w Warszawie dwa domy dziecka i w nich pracował. Kochał dzieci i potrafił o nie walczyć. Do końca. Kiedy prowadzono ich na śmierć, mógł uratować swoje życie. Nie chciał, nie mógł zostawić dzieci. Poszedł z nimi do gazu.
Jego "Apel..." jest aktualny do dziś. Czasem odnoszę wrażenie, że dziś jest bardziej aktualny, niż wtedy...
Chcę wrzucać po jednej prośbie- w miarę możliwości codziennie. I czasem rozwinięcie myśli w blogu "Przerwa na myślenie". Chętnie przeczytam komentarze.
1. Nie psuj mnie, dając mi wszystko, o co Cię poproszę.
Niektórymi prośbami jedynie wystawiam Cię na próbę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz