wtorek, 7 grudnia 2010

Mikołajki!


 Mikołajki to jeden z przyjemniejszych dni w roku. Dla dzieci. A rodzice... straszą, że w tym roku Mikołaj na pewno nie przyjdzie, bo do tych niegrzecznych nie przychodzi. I rano z kamienną twarzą udają, że zapomnieli, jaki to dzień, albo obiecują, że ewentualnie będzie woreczek obierzyn. Za to wieczorem wtacza się do mieszkania brzuchaty Mikołaj z wielkim workiem pełnym prezentów ( A przecież mama mówiła, że nie ma pieniędzy!). Dzieci oczywiście wiedzą, że takiego Mikołaja trzeba zamówić kilka tygodni wcześniej i są spokojne co do prezentu... I w ten sposób przepada aspekt wychowawczy tego święta.

 Kiedyś Mikołaj przychodził - i owszem, ale odpytał z pacierza, z katechizmu, czasem użył rózgi, nakazał posłuszeństwo wobec rodziców... Prezent w postaci lukrowanego piernika wręczał (albo i nie) na samym końcu. I dziecko z drżeniem w sercu czekało na wizytę tego Mikołaja, który nie wiedzieć skąd, zna grzeszki każdego (nawet, jeśli mama ich nie zna). I szczerze obiecywało sobie, że do następnego razu na pewno się poprawi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz